tad9 tad9
3726
BLOG

krótka odpowiedź Euromirowi

tad9 tad9 Polityka Obserwuj notkę 18

     Euromir opublikował dziś tekst pt. „Wyznania potomka komunistycznego rodu”, w którym wymienia mnie po nicku, więc czuję się zobowiązany do odpowiedzi (uwaga – to nie jest reguła, nie obiecuję, że będę odnosił się do każdego wpisu, w którym zaistnieję...). Tekst Euromira znaleźć można tutaj:

http://euromir.salon24.pl/482006,wyznania-potomka-komunistycznego-rodu

Co prawda z tekstu wynika, że rodzina Euromira nie była komunistyczna (będąc dość dobrze osadzoną w PRL-owskiej hierarchii społecznej), ale mniejsza o to. Schody zaczynają się gdzie indziej. Otóż, nie wiem, czy rozumiem, co autor chce powiedzieć. Czy chce powiedzieć, że co prawda nasiąkamy wpływami otoczenia, ale szczytach PRL-owskiego establishmentu przekazywano dzieciom nie taki kod kulturowy, jaki ja mam na myśli, lecz kod „narodowo-katolicki”? Czy chce powiedzieć, że przekazywano w ten sposób różne kody i nie można uogólniać? Cóż, jeśli przyjmiemy zasadę, że realne jest tylko takie zjawisko społeczne, które działa z mocą praw matematycznych (to jest – bez wyjątków, choć pewnie i w matematyce nie wygląda to tak różowo...), to będziemy musieli zrezygnować z mówienia o zjawiskach czy tendencjach społecznych, bo zawsze znajdzie się jakiś podważający je przykład... Powiadają, że ludzie zawierają dziś związki małżeńskie później, niż dawniej? Dziadek moich znajomych ożenił się po 60-tce, a jego wnuk miał żonę nim skończył 25 lat! Polacy są religijni, a Czesi zlaicyzowani? Toć, zdarzają się Czesi – mnisi i Polacy – ateiści... itd., itd. Oczywiście jest i druga strona medalu – można przedstawić dowolną tezę, pod szyldem „zjawisko społeczne”, a przeczące jej dane odrzucać ze słowami „od każdej reguły są wyjątki”. Są to sprawy o nieostrych brzegach i pewności, jaką cieszą się odkrywcy praw fizycznych raczej nie osiągniemy.  Póki co, proszę Euromira o uściślenie przekazu, czy uważa, że zjawiska o których pisałem

1. Nie występują
2. Występują, ale są nieistotne
3. Opisywane przeze mnie mechanizmy występują, ale treść jaką przenoszą, jest inna od tej, o jakiej mówię.

Jeśli zaś chodzi o kwestie „złotych żniw”. Euromir pisze, że mieszkania, które wspomina były „prawie wyłącznie przedwojenne, o najlepszych lokalizacjach w Warszawie (Al. Niepodległości, Puławska, Koszykowa, Filtrowa itp.). Na przełomie lat 60 i 70 mieszkańcy mogli wykupić je na własność. Nie była to wszakże żadna (jak utrzymuje Tad) „lewa prywatyzacja” (z której rzekomo miał skorzystać płk. Kukliński) - działo się to na zasadzie wielkiej, zorganizowanej na skalę ogólnopolska akcji wykupywania mieszkań tzw. zakładowych”. A więc w latach powojennych mieliśmy w prestiżowych miejscach stolicy całą masę „prawie wyłącznie przedwojennych” mieszkań „zakładowych”, które w latach 60-tych i 70-tych mogli powykupywać mieszkańcy... Chmm... A jakież to zakłady wybudowały przed wojną „mieszkania zakładowe” w środku Warszawy? A może przed wojną wcale nie były to „mieszkania zakładowe”? Może „zakładowe” stały się dopiero po wojnie i to bez pytania o zdanie poprzednich właścicieli? I co to za „zakłady” wzięły te mieszkania w posiadanie? Czy aby nie przeróżne resorty w rodzaju MON, MSW, MSZ? Jeśli te „zakłady” najpierw „wydziedziczyły” właścicieli, a potem sprzedały mieszkania komuś innego ( i to sprzedały preferencyjnie), to czy nie jest to właśnie „lewa prywatyzacja”? Idzie mi właśnie o to, by te sprawy opisać, bo można by wtedy trafić na różne ciekawostki. Ot, na przykład- przy wymienionej przez Euromira ulicy Puławskiej znajduje się jeden z najsłynniejszych domów w PRL-owskiej historii, bo kto nie słyszał o „puławianach”? No, może nie wszyscy słyszeli, więc przypominam: mianem „puławian” określono jedną z koterii partyjnych, a wzięli tą nazwę właśnie od domu, przy ulicy Puławskiej, w którym mieszkali kojarzeni z koterią prominenci. Historia tego domu wygląda tak: przed wojną wybudował go Wedel (ten od czekolady), po wojnie Wedel wylądował w osiedlu robotniczym (sam to osiedle niegdyś fundował), a dom przy Puławskiej zasiedlili ludzie nowego establishmentu. Dodajmy, że inna koteria, to jest „natolińczycy” wzięła nazwę od pałacyku w Natolinie, który przed wojną należał bodajże do Branickich (ale tu mogę się mylić, bo piszę z pamięci),a po wojnie przejęło go komunistyczne ministerstwo (MZS? - też nie jestem pewien). Komunistyczni poeci obiecywali, że „lud wejdzie do śródmieścia”, tymczasem do śródmieścia weszła partia (i jej protegowani). Czy Euromir chce mi powiedzieć, że to zjawisko nie istniało, lub też nie miało znaczenia?

 

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka